Spokoju mi trzeba! Krótko o tym, gdzie go znajduję.

Każda miłość ma to do siebie, że przeżywa kryzys, ciche dni, szereg nieporozumień. Nie inaczej jest z uczuciem do miasta, które po prostu czasem męczy. Lima jest cudowna, traktuje mnie jak dotąd (odpukać!) dobrze, ale bywają momenty, kiedy mam dość tego wszechobecnego zgiełku, wrzawy i bałaganu. Swoją drogą, istnieje na to cudne hiszpańskie określenie: „bulla” [czyt. „buja”], które już w swojej melodii bardzo dobrze oddaje istotę zjawiska. Tak więc, kiedy wychodzi ze mnie Moja Europejska Dusza, potrzebująca chwili odpoczynku, uciekam do miejsc, w których mogę się zaszyć i gdzie jestem już traktowana jak „swoja” – a takie są już dwa.

1474531_637621452950329_2127700667_n

 

Wiadomo, Kozioł nie byłby Kozłem, gdyby te enklawy nie były kawiarniami! Jedna z nich znajduje się dosyć blisko mojego domu i nazywa się Origen Tostadores de Café. Bardzo, ale to bardzo przypomina mi moją ukochaną Tekturę – nie tylko ze względu na minimalistyczny wystrój i ogólny klimat, ale także dlatego, że pracuje tam cudna ekipa z przekofeinowanym baristą na czele 😉 ten człowiek gada jak najęty i jeśli tylko wejdzie się na temat kawy, to murowane, że przynajmniej 10-15 minut spędzonych w Origen trzeba poświęcić na słuchanie jego (bardzo ciekawych, zresztą) wywodów. Origen był moją ostoją kiedy miałam dużo pracy, wystarczyło wziąć laptop i usiąść z kubkiem kawy z aeropressu czy drippa, by oderwać się od tego, co zostawiałam za drzwiami kawiarni. A wystarczyło wyjrzeć przez dużą szybę, by ujrzeć limeńskość w całej okazałości 😉

11207_629358327109975_1942116999_n

 

2553_612012108844597_309698689_n 253361_535067836539025_1410152993_n 1002998_574190289293446_1410007327_n

 

Drugi zakątek znajduje się w Miraflores, czyli dość daleko i podróż tam to cała wyprawa. Jednak warto, bo KulCafé to kolejne miejsce, w którym mogę się zrelaksować. Jest całkowitym przeciwieństwem Origen. Tam, wnętrze jest sterylne i minimalistyczne – tutaj panuje przytulny, zakurzony eklektyzm. Tam kawa jest parzona przez profesjonalistów – tutaj, no cóż… jest tania 😉 Ale za to są inne zalety, przede wszystkim klimat, ale także dobre koktajle i prawdziwa sałatka caprese. Śmiejcie się, ale w Limie ze świecą szukać mozzarelli, jest dużo paskudnych i drogich podróbek, a jeśli znajdzie się już tę właściwą, to za jej cenę można kupić sobie obiad. A że Moja Europejska Dusza czasami pragnie takich małych przyjemności podniebienia, to KulCafé jest jak znalazł. Poza tym, tam mogę się zaszyć w przytulnym kąciku w wielkim, pluszowym fotelu, wziąć książkę do ręki i poczuć ten błogi, niespieszny spokój. 

DSCN7740

DSCN7829 DSCN7840 DSCN7842 DSCN7843

 

Tak, czasami zdecydowanie potrzeba mi spokoju i wytchnienia od mojej kochanej Limy. Dobrze, że udało mi się znaleźć miejsca, w których Moja Europejska Dusza może się wyciszyć i nabrać energii do kontynuowania romansu z Ameryką Łacińską! :))

Dodaj komentarz